Serwis www.tatry.info.pl używa plików cookie
Korzystanie z witryny oznacza, że wyrażasz zgodę na zapisywanie plików cookie na swoim urządzeniu (dysku) w zależności od konfiguracji Twojej przeglądarki internetowej.

Społeczność tatrzańska

Gerlach 05.09.2013r.

Pierwsza trudność - Wielicka Próba.
Samo wejście na szczyt nie sprawia żadnych kłopotów.
Dla osób nie wrażliwych na ekspozycję nie będzie to stanowić żadnego problemu

Im wyżej, tym niestety, coraz więcej chmur...

Nasz przewodnik Tomek ( świetny kompan na szlaku ), dostosowywuje się do naszego tempa.
Kiedy tylko chcemy strzelać foty, bez żadnego protestu, zatrzymuję się.
W żadnym momencie nie czuliśmy się pod jakąkolwiek presją

Najbardziej atrakcyjny odcinek - za przełęczą kiedy przechodzimy na drugą stronę - trwersując, to w górę to w dół.

Moim zdaniem wyjątkowo pasjonująca sekwencja.

Jesteśmy coraz bliżej i czujemy się coraz bardziej zasmuceni - wszystko zaczyna tonąć w chmurach

Kiedy docieramy do szczytu, przechodząc krótki odcinek grani, dostrzegam kilka ekip, które są już na miejscu.

Konsternacja - oblężenie niemalże jak na Rysach...

Ale w ciągu godziny, jaką tu spędzamy, wszystko pustoszeje ku mojej radości !
Jesteśmy zupełnie sami.
Co za komfort estetyczny

Pamiątkowa księga, w którą się wpisujemy.
Wejście zajeło nam 3 godz. przy uśrednionym czasie: 4 i pół godz.


5:00 wyjazd spod kwatery (Zakopane) i powrót przed 15-stą.
Na dobrą sprawę, krótki wyryp, pomijając czas przejazdu.

Istnieją 3 sposoby wejścia.
My wybraliśmy powszechny - od Wielickiej do Batyżowieckiej Doliny.
Jest jeszcze w odwrotnym kierunku i droga Martina, idąc granią od Polskiego Grzebienia - najtrudniejszy szlak.

Jak najbardzie wszystkim polecam ten szlak.
Jest przepiękny i nie monotonny.
Ważna jest też sama świadomość, że to sam król Tatr z najbardziej rozległą perspektywą.

Batyżowiecka Próba - najtrudniejszy technicznie moment, ale nic przerażającego.
Samo całe zejście żlebem wymaga uwagi, żeby komuś nie posłać czegoś na głowę, no i samemu nie dostać...

Ostatnie tęskne spojrzenie - już tylko widać - Gerlachowską Strażnicę

Kiedyś od Batyżowieckiej Doliny były łańcuchy, przez co szlak był łatwo dostępny, ale z uwagi na śmiertelne wypadki usunięto sztuczne ułatwienia, pozostawiając tylko te niezbędne dla przewodników

Mijając Batyżowiecki Staw dochodzimy do Magistrali i ponownie jesteśmy przy Śląskim Domu.



Pozdrawiam wszystkich miłośników tatrzańskich wędrówek
(i indywidualnie Darka P., partnera ze szlaku)

Właściciel serwisu www.tatry.info.pl nie ponosi odpowiedzialności za treści prezentowane na tej stronie.
Wyłączną odpowiedzialność za prezentowane na tej stronie informacje ponoszą użytkownicy społeczności.