Serwis www.tatry.info.pl używa plików cookie
Korzystanie z witryny oznacza, że wyrażasz zgodę na zapisywanie plików cookie na swoim urządzeniu (dysku) w zależności od konfiguracji Twojej przeglądarki internetowej.

Forum

Dyskusja na temat

Groźne zwierzęta w Tatrach


27-03-2015

Jacek Balázs   (jacek.balazs@gmail.com)

Tu mnie Wacławie znów zaskoczyłeś wiedzą na temat szczegółowych przypadków na terenie TPN. Ciekawe. że sam początek roku spędziłem w Roztoce, czyli blisko miejsca gdzie bobry znalazł TPN. Wszakże bobry widziałem płynące Wisłą nieraz, jednak nigdy nie zdarzyło mi się z nimi spotkać oko w oko na lądzie. Trzeba się rozglądać w parkach TPN, lepiej unikać, a nie leczyć. Pozdrowienia serdeczne!

22-03-2015

Piotrek D.   (quka39@yahoo.pl)

Na ten moment dla Parku bobry (jeszcze!) nie są problemem, natomiast w przypadku spotkania face to face z człowiekiem może się to skończyć bardzo źle. Wystarczy zerknąć na popularnym kanale YT jak wygląda atak takiego z pozoru miłego i powolnego zwierzątka...bardzo głębokie rany kłute i duże prawdopodobieństwo wdania się zakażenia, zatem nie wchodźmy im w paradę gdy pojawią się gdzieś na naszej drodze.

Pozdrawiam
Piotrek

21-03-2015

Wacław

Wypada wspomnieć o bobrach, które napowrót opanowały Polskę, zajrzały wobec tego i w Polskie Tatry. Historycznie - chyba po raz pierwszy.
Zadomowiły się tuż powyżej Łysej Polany na potoczku zwanym Lisim, u Lisów albo Palenickim. Ścinają drzewa, budują tamę, dokładnie ilości sztuk jeszcze nie ustalono. Stwierdzono ich obecność początkowo właśnie po charakterystycznej ścince drzew. Późną jesienią 2014 roku.
Przywędrowały wzdłuż cieków wodnych, zapewne ze słowackich Podspadów, gdzie gospodarują już od dawna.
Nowa atrakcja przyrodnicza ? Na razie to nic groźnego - dla TPNu.

05-10-2014

Jacek Balázs   (jacek.balazs@gmail.com)

Wacławie - cieszy mnie fakt że dzielisz się tyloma informacjami ze swych licznych pobytów w Tatrach :) To stadko jeleni widziane w nocy zrobiło chyba na nas wszystkich duże wrażenie.Gdy przeszliśmy obok stadka, od najbliższego jelenia dzieliły nas zaledwie 3-4 metry.

Gdy schodziliśmy ze Szpiglasowej Przełęczy (Wacław, Jurek i ja) i zastał nas zmrok, pomogliśmy sobie czołówkami. Po jakimś czasie usłyszeliśmy kilka silnych tupnięć nieopodal w kosodrzewinie. Zatrzymaliśmy się na chwilę - cisza. Poszliśmy dalej i znów kilka tupnięć. Nie był to dzik, nie była to kozica, jeleń ani tym bardziej stosunkowo mały świstak. Moim zdaniem (a może to moja wybujała wyobraźnia?) był to niedźwiedź, może i lepiej że go nie spotkaliśmy oko w oko.

Przyzwyczajanie się dzikich zwierząt do człowieka jest obustronnie niebezpieczne. Dla nich jest to problem bo zaczynają liczyć na nasze jedzenie (a więc tracą swoje naturalne zdolności łowiecko-zbierackie i spożywają jedzenie nie służące im zbyt dobrze), poza tym narażają się na bezsensowne ataki ludzi (polecam mój artykuł o kłusownictwie). Dla nas bo przestają się nas bać, i coraz łatwiej znaleźć się w niebezpiecznej sytuacji. Jedyna rada to chyba: mieć oczy i uszy otwarte i nie schodzić ze szlaków.

02-10-2014

Wacław

...i te pozostałe, w zasadzie całkiem niegroźne.
Miło jest, gdy coś takiego żywego, miłego, ruchliwego spotkamy przy tatrzańskiej ścieżce.
Gdyby nie przytomność Michała i jego nadzwyczajna wrażliwość na niecodzienne dźwięki i odgłosy, następnie Jacka, niejedno byśmy przegapili.
W ramach tego spotkania w Roztoce, w II połowie września b.r. udało nam się zobaczyć wylegującą się łanię, 20 m. poniżej starego Schroniska w MO i 10 m. od drogi, zaraz po świcie, w obniżeniu terenu, tam jest taka niepozorna łączka. Kolejnego dnia po zmroku, wracając od Szpiglasa zobaczyliśmy na polance w tym samym miejscu w kierunku Małego MOka całe stadko jeleni. Lekceważyły naszą bliskość.
3-4 dni wcześniej w Dol. Wyż. Chochołowskiej w obrębie dużego gołoborza hasał sobie dorosły świstak 20 m. od nas. Żadnego strażnika nie było wokół.
Natomiast w kilku kolejnych dniach zobaczyłem tylko 2 kamziki. Było to w okolicy Dol. Smutnej.
Moje spostrzeżenie jest takie, że tatrzańskie zwierzęta przyzwyczajają się do ludzi i coraz mniej ich się boją. To nowe, ale raczej złe zjawisko. Dotyczy to także coraz popularniejszych przyschroniskowych lisów.

13-06-2013

Wacław

Świstaki jednak nie takie groźne !
W uzupełnieniu mojego przedostatniego wpisu o świstaczych zabawach w Chochołowskiej, załączam stosowny filmik nakręcony przez znakomitą wolontariuszkę TPN, Anię Lawendowską z W-wy. /za zgodą Autorki oczywiście/.
Przyjemnego oglądania życzę.
tutaj link do "naszych" swistakow z Chocholowskiej
http://youtu.be/Pnz8GDQWYK8

01-06-2013

Wacław

c.d. zdarzeń. /już nie tak wesołych !/
Z kolei w dzień po świątecznym czwartku, czyli wczoraj, zeszliśmy już znad Czarnego Gąs. Stawu do Kuźnic, ale tak na dobre się rozpogodziło, że poszliśmy jeszcze do schr. w Kondratowej.
To zresztą mieliśmy w planie, w ramach wolontariatu TPN o czym wiedział nasz koordynator.
W pobliżu Kalatówek dopadł nas telefon, jak już tam jesteście to kawałek za schroniskiem leży rozszarpane zwierzę obok szlaku, turyści którzy je wypatrzyli i zazwonili sądzą, że to koziczka lub sarna. Znajdźcie, zobaczcie a my przyślemy ekipę TPNu.
Znaleźliśmy 20 min. w kierunku Giewontu w kosówce rozszarpaną dorodną łanię. Kilka metrów od szlaku. Orientacyjna waga ok. 100 kg. Za ciężka, by ją zwozić od razu. Mogła być ciężarna. Tragedia mogła ją spotkać nad ranem /31 maja/. Sprawcami mogły być wilki.
To wszystko przypuszczenia. Ustaleniami faktów zajmią się specjaliści. Jest to dość niecodzienne. Wilki w Tatrach są już faktem, nie słychać, by atakowały ludzi, polują na zwierzynę płową, ale znacznie niżej.
Wracając stamtąd, wychyliłem się nieco ze szlaku i podziwiałem źródło Bystrej, w zimie przy nartostradzie z Goryczkoej, latem w zasadzie odgrodzone od ruchu turyst.

01-06-2013

Wacław

...żeby temat nie przygasł.
Dwukrotnie w czasie mego ostatniego pobytu w T. "natknąłem się" na groźne zwierzęta.
1. Dzień przed Bożym Ciałem w Dol. Wyżniej Chochołowskiej, postanowiliśmy poobserwować świstaki. /przy okazji innych czynności./ W ciszy przykucnęliśmy zatem na szlaku. Nie trzeba było długo czekać. Ujrzeliśmy w dość dużym rozrzucie całe stado, myślę, że więcej niż jedną rodzinę czy gniazdo. /chwilowo do 10 szt. na widoku/.
Baraszkowały, samce biły się, przeganiały, wydawały różnorodne dźwięki. Działo się to wszystko w odl.od 100 do 2 m. od nas. Wreszcie jeden drugiego pogonił, i ten uciekając szlakiem, omal nie wpadł na mnie. Szczęśliwie obaj uniknęliśmy zderzenia. Był to dorosły osobnik wielkości dobrze utuczonego królika. Wiosna a taki otyły. Odbiegł ze 20 m. Szybko biegają pomimo torów przeszkód. Schował się za kępą trawy i nas obserwował. Obok miał wejście, jedno z wielu, do nory. Taki żywy film przyrodniczy mi się trafił, do tego darmowy. c.d.n.

30-10-2012

ElaK

Dziękuję,ale tego się nie spodziewałam,bo moja wiedza ornitologiczna jest raczej skromna.A skąd ten myszołów-otóż w czasie robienia zdjęć ptakom podczas pobytu na Suwalszczyżnie, na werandzie naszego domku pojawiła się mysz,która wygryzła dziurę w worku z przynętą dla ryb i często ten worek odwiedzała.Dzięki temu parę razy udało mi się ją sfotografować z bliska,nie była specjalnie bojażliwa.Może dlatego,że dostawała jeszcze żółty ser.Wczoraj oglądałam sobie zdjęcia z Posejneli..
Tak więc skojarzyły mi się mysz i drapieżny ptak/podobno dosyć pospolity/
Udało się trafić i to moja nagroda,nie wspominając o przyjemności przebywania na tym FORUM.
Zaraz coś poczytam o tych myszołowach.Pozdrawiam

30-10-2012

Wacław

Gratuluję EliK.!
To były myszołowy. Ptaki z rodziny jastrzębi.
Potwierdził to doktorant Marcin Matysek z Instytutu Ochrony Przyrody PAN, badający rzadkie gatunki ptaków w Tatrach.
Zagapiłem się i nie zaplanowałem nagrody za trafną odpoowiedź.
Ale to błąd naprawialny ?
Pozdrawiam

29-10-2012

ElaK

Jak nie orły to może sokoły?
Zapewne nie kowaliki,które poznałam bliżej nie w Tatrach a na Suwalszczyżnie.A skojarzenie ze względu na zbójecką naturę tego ptaszka,przeganiał całą ptasią drobnicę od ziaren słonecznika,chociaż był najedzony,potrafił cztery naraz połknąć-na zdjęciach widać ostre zakrzywione pazurki,biały brzuszek,ciemnopopielate skrzydełka i czapeczkę oraz charakterystyczne ciemne pręgi będące przedłużeniem dzioba...
Przyszły mi jeszcze na myśl myszołowy.Pozdrawiam

29-10-2012

Wacław

Turyści różne mają zainteresowania.
Przystanąłem niedawno będąc na wolontariacie, na Polanie Pisanej przy grupce starszych osób, którzy z uporem wypatrywali lornetką czegoś ponad białymi skałami Organów. /W tym paśmie jest Jaskinia Mroźna i kilka innych, także takie owiane legendami zbójnicko-góralskimi/.
Rozpoczęła się dyskusja co widzą ponad turniami. Kołowało, może szybowało kilka, 5-6 dużych ptaków.
Na orła przedniego za małe i ten nie zbija się w stada, na kruka za jasne od dołu, bo ten bywa czarny, w końcu nie zgadli. Co to mogły być za ptaszki.?
Proszę zgadywać !

28-10-2012

dorota-w

Nie tylko groźne...
Post EliK natchnął mnie myślą, by rozszerzyć ptasi wątek w tym temacie.
Orzechówka to rzeczywiście ciekawski i oryginalny ptaszek z rodziny krukowatych, choć do kruka niepodobny.
Biało nakrapiany na skrzydłach i pod szyją, /"łezki"/.
W Tatrach populację tych ptaszków ocenia się na kilkadziesiąt par.
W Polsce zasiedla głównie Karpaty i Puszczę Białowieską - poniżej 1000 par. Centrum lęgowo-pobytowe = Magura Małastowska. Ptak pod ścisłą całoroczną ochroną.
Smakosz nasion roślin iglastych, przenosi i zakopuje szyszki, m.in. limby i uważa się go za głównego "sprawcę" rozsiewania tej rzadkiej i cenionej sosny górskiej. Smakosz orzechów laskowych. Stąd nazwa.
Niestety, przyzwyczaja się do człowieka, czeka na odpadki nie tylko nad MO. Widywany jest przy schroniskach na Polanie Ornaczańskiej, w Strążyskiej, na Pisanej. To tylko z tegorocznych obserwacji.
Pozdrawiam

28-09-2012

ElaK

Będąc we wrześniu w T. zwierzęta widzieliśmy na wystawie foto na Krupówkach , w Muzeum Tatrzańskim i w Muzeum Przyrodniczym TPN.Na żywo zwróciły naszą uwagę wścibskie ptaki wielkości gołębia ,upierzenie brązowawe, nakrapiane -koło schroniska nad MO.Nazywają się orzechówki,bardzo ładne.
Idąc jakimś szlakiem zauważyliśmy grupkę osób, która z zainteresowaniem przyglądała się czemuś na ścieżce,tym czymś była /jak się okazało/kilkucentymetrowa gąsiennica pięknego seledynowego koloru.Widocznie nie tylko my cierpieliśmy na pewien niedosyt zwierząt w Tatrach/niekoniecznie tych groznych/

27-09-2012

Natalia Bednarczyk   (nataliabednarczyk87@gmail.com)

Ostatnio, tj 21 września, podczas schodzenia zielonym szlakiem do schroniska w Dol. Chochołowskiej, jakieś 500 m przed schroniskiem na szlaku, na ścieżce spotkaliśmy niedźwiedzia. Był ogromny i wyszedł prosto na ścieżke jakieś 6 m od nas. Zamurowało mnie. Powoli zaczeliśmy się cofać, a niedzwiedz cały czas obserwował nasze zachowanie, dopiero jak uszlismy z powrotem ok 10 m, uskoczył ze ściezki w las.
Pierwszy raz spotkałam się z takim zachowaniem niedzwiedzia, nie było to miłe :/
Jedyna co mogę poradzić, to zachować trzeźwość umysłu i jasno ocenić sytuacje.
Generalnie przed misiem powinno sie "uciekac" w dól, ale w tym przypadku nie było o tym mowy.

pozdrawiam.

18-08-2012

Anonim 2

Regulamin Parku jest dokumentem /aktem prawnym?/ normującym zachowanie się ludzi w TPN i o misiu w nim w zasadzie nic.
O zwyczajach tego czworonoga i sposobach uniknięcia z nim bliskiego spotkania należy szukać:
www.tpn.pl i następnie strony: poznaj, zwierzęta, niedźwiedź to nie miś.
Wspomniana wcześniej informacja-instrukcja, wywieszona w wielu miejscach na tablicach, zwłaszcza przy wejściach do TPNu, jest jakby skrótem zawartych tam treści.
Więcej o misiu w kwartalniku TPN - "Tatry".

17-08-2012

Karolina

Hej, wiesz rzeczywiście trudno znaleźć jednoznacznie brzmiące informacje... Kiepski ze mnie prawnik, ale znalazłam taki akt prawny: Rozporządzenie Ministra Leśnictwa i Przemysłu Drzewnego z dnia 30 grudnia 1983 r. w sprawie wprowadzenia gatunkowej ochrony zwierząt. - być może Ci pomoże z tego, co wyczytałam wynika, że obowiązuje po dziś dzień. Ja to tak rozumiem, że nie wolno używać broni hukowej, bo to płoszy zwierzęta, a zabronione jest płoszyć zwierzęta. Faktycznie nie udało mi się dotrzeć do żadnego konkretnego regulaminu co robić w sytuacji, gdy czuje się, że zwierzak zagraża, a czasu mało...
Kiedyś kupiłam sobie książkę TPN o niedźwiedziach - tam raczej uspokajali, że niedźwiedzie same unikają kontaktu, a czasem kiedy kontakt jest bliski, to bardziej atak markują niż faktycznie chcą coś zrobić, radzą, żeby się po prostu oddalić, nie ściągać plecaka, nie rozrzucać kanapek (po przyjdzie po więcej), nie uciekać, bo zacznie gonić.
Pamiętam, jak kiedyś wlazłam z moją połówką w drogę kozicom z młodymi, staliśmy od nich może 5 metrów - wyszliśmy pod szczyt i nie mogliśmy ich wcześniej widzieć Chciały chyba nas zaatakować, Spokojnie zaczęliśmy się wycofywać twarzami do nich krok za krokiem, no i podziałało...Uspokoiły się i odeszły.

17-08-2012

Mirmen

Chciałem się dowiedziec co w tej sprawie mówi regulamin parku ( w całości nigdzie w necie nie mogę go znaleźc).Nie mniej jednak dziękuję za odpowiedź.Pozdrawiam.

15-08-2012

Anonim 2

Instrukcja TPN jak się zachować przy bliskim spotkaniu z misiem, wywieszona jest przed każdym wejściem do Parku.
Nie ma w niej rady czy zalecenia, by używać broni hukowej.
Spotkania takie, tym bardziej kolizyjne, należą do rzadkości. Raz na parę lat. I raczej wiosną, niedźwiedzicy z małym nie wolno wejść w drogę. Teraz misie zajęte są obżeraniem się przed zimą, a nie turystami.
Gustują w borówkach.
O zagrożeniu ze strony wilków nie słychać.
Strzelać czyli hałasować w Parkach nie wolno. To co nam najczęściej teraz zaryczy, raczej zabeczy, będzie to odgłos jelenia, zaczynają rykowisko a jest ich w Tatrach w piętrze lasu, raczej nie kosówki - wiele.

15-08-2012

Mirmen

Czy w przypadku spotkania na szlaku misia mogę nie obawiając się konsekwencji prawnych - użyc w celu odstraszenia broni hukowej?