Serwis www.tatry.info.pl używa plików cookie
Korzystanie z witryny oznacza, że wyrażasz zgodę na zapisywanie plików cookie na swoim urządzeniu (dysku) w zależności od konfiguracji Twojej przeglądarki internetowej.

Społeczność tatrzańska

Tatry zmienione na dziesięciolecia

Nigdy tak nie wiało – powiedział góral spotkany na Sarniej Skale. Mój rozmówca przez wiele lat pracował jako leśnik, a w górach mieszka od urodzenia. Rozmowa w dużej mierze dotyczyła skutków największego od 45 lat halnego w polskich Tatrach, który 25 grudnia 2013 r. narobił sporo zamieszania. Statystyki Tatrzańskiego Parku Narodowego mówią o około 130 tys. m sześc. powalonych drzew na powierzchni około 400 ha – straty są więc ogromne, trudno je sobie nawet wyobrazić. Prędkość wiatru osiągała 180 km/h.

Halny to ciepły wiatr (potrafi roztopić wielkie masy śniegu w krótkim czasie) o niezwykłej sile – nierzadko dochodzi do 100 km/h, czasami jednak znacznie ją przekracza. Dodatkowo cechuje się niezwykłą porywistością. Jak się łatwo domyślić, taki wiatr może narobić porządnego bałaganu w leżących u podstaw gór lasach. Powalone przez halny drzewa to wiatrołom.

Na początku lutego 2014 roku pomimo prowadzonych przez TPN niezwykle intensywnych prac porządkowych po nawałnicy niektóre szlaki nadal były zamknięte ze względów bezpieczeństwa. Gdy powstaje ten tekst (trzy miesiące po wydarzeniu), dalej wiele szlaków jest niedostępne.

Wrażenie jest druzgocące. Przy wielu szlakach pojawiły się otwarte przestrzenie, a na nich całe polany powalonych drzew. Szlaki usiane połamanymi gałęziami, wszędzie całkiem chaotycznie pościnane przez wiatr drzewa. Nie chodzi tu niestety o kilka powalonych drzew na kilometrowym odcinku, tylko wiele dziesiątek, a czasem nawet setek zniszczonych drzew, widocznych prawie w każdym kadrze. Widziałem wielkie pnie, które jako jedyny fragment drzewa zostały w ziemi. Widziałem całe systemy korzeniowe wyciągnięte z ziemi. Zapach żywicy w powietrzu aż odurzał, w życiu nie zaznałem takiej intensywności zapachu drzew.
Widok zniszczeń w drodze do Doliny Olczyskiej odbiera dech w piersiach. Nowo powstałe wiatrołomy, z każdej strony człowieka otaczają połamane drzewa. Niektóre rosły przez ponad 150 lat. Ten wiatr okazał się dla nich za silny.

Ofiarami wiatru padają najczęściej drzewa najstarsze, ciężkie i wysokie. Drzewa młodsze zazwyczaj lepiej przeżywają takie zjawiska pogodowe, dlatego okalają nowo powstałą pustkę. Z lotu ptaka taki obszar wygląda jak po wybuchu wielkiej bomby – w środku drzewiasty chaos o kształcie mniej więcej kolistym, na obrzeżach młodsze lasy dalej mocno trzymają się gruntu. Okrągłe „okna” o średnicy aż kilkuset metrów pośród lasu.

Podbudował mnie w tym postapokaliptycznym otoczeniu widok zakrzywionej, samotnej sosny, która zdołała oprzeć się kapryśnej pogodzie tatrzańskiej. Wszędzie wokół niej leżały bezładnie nieme ofiary tego wyjątkowo silnego halnego. Drzewo to było dla mnie symbolem niezwyciężonej woli istnienia, pomimo oczywistych trudności.

Jedno krótkie wydarzenie atmosferyczne zmieniło krajobraz na nawet 50 lat – duża część z nas nie zobaczy już nigdy tego starego, majestatycznego lasu w Tatrach, do jakiego się przyzwyczaiła.

Pracownik TPN poinformował mnie, że wiatrołomy występują systematycznie, a te o dużej skali rażenia średnio raz na pół stulecia. Zjawisko nie jest więc niczym nowym, nie występuje coraz częściej. Nie jest więc przejawem zbytniego wpływu człowieka na klimat, jak wiele innych ekstremalnych zjawisk w pogodzie. Poprzedni wiatrołom o takiej skali zniszczenia wydarzył się w 1968 roku, a jeszcze wcześniejszy w drugiej dekadzie XX wieku.
W kolejnej edycji statystyki stanu drzewostanu na terenie TPN niechybnie średni wiek drzewa obniży się w sposób zauważalny. Odbudowa strat o takiej skali zajmie przynajmniej kilkadziesiąt lat. Wtedy prawdopodobnie znów nastąpi podobne zniszczenie, wahania wieku lasów tatrzańskich są więc cykliczne. Na miejscu wielu tysięcy pokonanych przez żywioł drzew sadzone będą głównie jodła, buk i jawor. Las, w którym do tej pory dominowały drzewa iglaste, zmieni swoją strukturę na bardziej mieszany, a dzięki temu bardziej zróżnicowany. Pozwoli to w przyszłości na utrzymanie się tu większej liczby gatunków roślin i zwierząt. Na tej podstawie można twierdzić, że różnicowanie się struktury tych lasów będzie trwało jeszcze przez kilka następnych stuleci.

Flora Tatrzańskiego Parku Narodowego jest niezwykle bogata, dlatego ograniczyłem się tu do samego drzewostanu po polskiej stronie Tatr. Dane statystyczne dzięki uprzejmości Tomasza Mączki z Zespołu Ochrony Ekosystemów Leśnych TPN.

Gatunki w reglu dolnym i górnym

Regiel dolny jest obszarem ochrony czynnej. Preferowanymi (czyli tymi, których zarządzający lasami TPN chcą mieć najwięcej) gatunkami drzew są tu jodła, buk i jawor. Ich udział w ciągu ostatnich 30 lat znacznie wzrósł. W młodnikach jest ich aktualnie kilka razy więcej (w 2006 roku było prawie 9 proc.), a w głównym drzewostanie prawie dwukrotnie więcej (w 2006 roku było ich już ponad 15 proc.) niż 30 lat wcześniej.
Najnowsze statystyki faktycznego składu gatunkowego mówią o kilkunastoprocentowym udziale gatunków preferowanych, modelowo ma być ich około 80 proc., a pozostałe 20 proc. to świerk i inne gatunki w ilościach domieszkowych. Zmiana składu lasu to wielkie przedsięwzięcie, którego realizacja zajmie wiele dziesiątek lat.
Regiel górny objęty jest ochroną ścisłą. Panuje tu bór wysokogórski, w którym dominuje i dominować będzie świerk. Nic nie zapowiada zmian w tej kwestii.

Właściciel serwisu www.tatry.info.pl nie ponosi odpowiedzialności za treści prezentowane na tej stronie.
Wyłączną odpowiedzialność za prezentowane na tej stronie informacje ponoszą użytkownicy społeczności.